Od 2013 w Unii Europejskiej obowiązuje całkowity zakaz testowania kosmetyków na zwierzętach. Dotyczy to gotowych produktów, ale także ich składników. W teorii obowiązujące prawo powinno blokować sprzedaż wszelkich kosmetyków, których jakikolwiek składnik był testowany na zwierzętach. W praktyce luki prawne pozwalają firmom
Testowanie Kosmetyków Na Zwierzętach Za I Przeciw | Podpisz Się Przeciwko Testowaniu Na Zwierzętach. 26225 명이 이 답변을 좋아했습니다 August 8, 2023 by Ngọc Mai 당신은 주제를 찾고 있습니까 “ testowanie kosmetyków na zwierzętach za i przeciw – Podpisz się przeciwko testowaniu na zwierzętach.
Chiny oficjalnie potwierdziły, że rezygnują z testowania kosmetyków na zwierzętach. Wiemy, kiedy nowe prawo wejdzie w życie. Choć istnieją etyczne sposoby sprawdzania bezpieczeństwa produktów bez szkody żywych stworzeń, w dalszym ciągu spora liczba firm kosmetycznych testuje swoje wyroby na zwierzętach. Z danych, przedstawionych
Akcesoria do pielęgnacji ciała. Masc na trądzik. Masaż antycellulitowy bańkami chińskimi. Masaz banka mam zylaki. Krem do twarzy z olejkiem różanym, wodą różaną, olejkiem z pestek winogron. Pielęgnacja twarzy. Masaż chińskimi bańkami. Makijaż na sezon letni powinien być radosny i tętniący barwami.
Uwarunkowania prawne. – Znak V. Testowanie kosmetyków na zwierzętach. Uwarunkowania prawne. W Unii Europejskiej obowiązuje całkowity zakaz testowania produktów kosmetycznych na zwierzętach. Polskie prawo za złamanie tego zakazu przewiduje wysokie kary. (DZ.U. z dn. 29.11.2018, ustawa z dnia 4.10.2018).
A więc twierdzenie, że szczepionka przeciw COVID-19 doprowadzi do problemów z płodnością, jest po prostu zwykłym straszeniem ludzi. MIT: Jeżeli miałeś COVID-19 nie musisz się szczepić. FAKT: Każdy powinien się zaszczepić, również osoba, która przechorowała COVID-19 (tzw. ozdrowieniec).
Normalizujący płyn micelarny do skóry tłustej, trądzikowej i wrażliwej. Dermatologiczna emulsja myjąca do skóry ultrawrażliwej. Wygładzający żel myjący przeciw niedoskonałościom z 0,5% BHA. Peeling kwasowy odblokowujący pory z 15% AHA, 2% BHA. Wygładzający płyn mikrozłuszczający z 2% BHA i Tripeptydem złuszczającym.
Aby uniknąć kupowania ich produktów, warto wiedzieć, jak sprawdzić, czy dany producent nadal przeprowadza badania na zwierzętach. Według prawa Unii Europejskiej testy na zwierzętach są zakazane. Dotyczy to zarówno pojedynczych substancji, jak i końcowych produktów. Twórcy kosmetyków muszą obejść się bez tych metod przy
TESTOWANIE KOSMETYKOW: najświeższe informacje, zdjęcia, video o TESTOWANIE KOSMETYKOW; testowanie kosmetykow
Kosmetyki nietestowane na zwierzętach to gorący temat. Testowanie kosmetyków na zwierzętach to w wielu krajach powszechna praktyka. Mimo, że w Unii Europejskiej jest ona zakazana, wiele firm
4IZ5sU. Dziś chciałabym poruszyć problem którego wiele osób nie dostrzega. Problem wobec którego dużo osób pozostaje obojętnych, ale na szczęście sporo osób jest nim także całkowicie poruszonych i chwała im za to. Żyjemy w dość dziwnych czasach, w których pieniądz stawiany jest ponad wszystkimi wartościami, a żądza zysku tak silna, że coraz częściej przyjęło się sięgać po najokrutniejsze metody służące osiąganiu korzyści. Dlaczego firmy stosują takie procedury? Odpowiedź jest prosta i jednocześnie tragiczna – pieniądze. Prawdopodobnie większości z Was przynajmniej kilka razy w życiu obiło się o uszy, że jakiś kosmetyk lub środek chemiczny był testowany na zwierzętach. Zastanawialiście się kiedykolwiek co to dokładnie oznacza? Na czym właściwie polega testowanie, na jakich zwierzętach jest praktykowane i w jaki sposób się odbywa? Ostatnio postanowiłam zgłębić ten temat i wiecie co? To czego się dowiedziałam jest przerażające i uważam, że należy głośno o tym mówić. Trzeba uświadamiać ludzi, że za wieloma dobrze nam znanymi kosmetykami i produktami do pielęgnacji kryje się mroczny proceder. W jaki sposób przeprowadzane są badania? Test Draize’a – badanie toksyczności ostrej Test najczęściej przeprowadzany na królikach i świnkach morskich. Testowaną substancję aplikuje się zwierzęciu pod powiekę. Króliki ubrane są w specjalne kołnierze uniemożliwiające drapanie podrażnionego i swędzącego oka. Testy z reguły trwają ok. 24 godzin. W tym czasie zwierzęciu aplikowana jest coraz większa ilość badanej substancji (np. szamponu do włosów). Następnie zwierzę obserwowane jest przez 14-21 dni. W przypadku nieodwracalnych uszkodzeń oczu lub skóry, zwierzę jest uśmiercane. Oczywiście przed upływem tego czasu zwierzę przeżywa okropną męczarnię, bardzo często doznaje silnego zapalenia spojówek lub jego oko zostaje całkowicie zniszczone i zwierzę traci wzrok. Jeśli do znacznych podrażnień nie doszło, zwierzę może zostać wykorzystane do testów ponownie. Test na podrażnienie skóry Ostrzyżone i częściowo okaleczone partie skóry królika poddaje się działaniu testowanych substancji. Mogą przy tym wystąpić podrażnienia skóry i stany zapalne. Zwierzę w tym celu przetrzymywane jest w specjalnej klatce lub wyposażone w obrożę uniemożliwiającą lizanie, czy drapanie ran. Test LD50 – test na tzw. „dawkę śmiertelną” W przypadku testów na toksyczność za materiał badawczy służą myszy lub szczury. Każde ze zwierząt otrzymuje określoną dawkę testowanej substancji. Badana substancja dodawana jest do pokarmu lub serwowana ssakowi poprzez zmuszenie do połknięcia środka za pomocą sondy wewnętrznej. Niektóre substancje wstrzykiwane są domięśniowo, dożylnie albo zwierzę musi je wdychać. Po upływie kilku dni u zwierząt występują skurcze, paraliż oraz inne reakcje, włącznie ze śmiercią. – Metody alternatywne w stosunku do testów na zwierzętach Należy powiedzieć to wprost – przy obecnym stanie wiedzy, wykonywanie testów na zwierzętach nie jest konieczne. Świetną alternatywą są badania komórkowe in vitro, będące przyszłością nauki. Dotyczą one badania procesów biologicznych w warunkach sztucznych, czyli poza żywym organizmem. W tym celu prowadzone są hodowle komórkowe mające w założeniu utrzymanie przy życiu oraz namnożenie komórek organizmów żywych. W zależności od potrzeby, mogą być to hodowle bakterii, drożdży, komórek roślinnych czy zwierzęcych. Badania te pozwalają na testowanie cytotoksyczności kosmetyków, jak wchłaniania przez skórę, działania żrącego na skórę oraz ostrej fototoksyczności. Ich przeprowadzenie jest stosunkowo proste, a co najważniejsze dają rzetelne, porównywalne i odtwarzalne wyniki nie powodując przy tym cierpienia. Coraz częściej badania przeprowadzane są także na sztucznej skórze. Modele sztucznej skóry są aktualnie niezastąpione w badaniu przenikalności składników aktywnych kosmetyków w głąb skóry. Wyniki uzyskiwane za pomocą badań na sztucznej skórze są w ogromnym stopniu zbliżone do wyników eksperymentów przeprowadzanych na zwierzętach. Czy istnieje sensowne uzasadnienie testów na zwierzętach? Biorąc pod uwagę aktualny stan nauki nie ma żadnego logicznego i sensownego uzasadnienia przeprowadzania testów na zwierzętach. Testy na zwierzętach oparte są na założeniu podobieństwa modelu zwierzęcego do modelu ludzkiego. Pomijany jest tutaj jeden niezwykle istotny fakt – pomimo licznych podobieństw, między organizmem ludzkim i zwierzęcym zawsze istniała i istnieć będzie ogromna ilość różnic. Reakcja organizmu zwierzęcia na działanie danej substancji nie musi być identyczna z reakcją organizmu człowieka. Nie ma tutaj mowy o 100% podobieństwie, co jeszcze bardziej skłania do zastanowienia się, dlaczego tak drastyczne metody wciąż są praktykowane. Skoro istnieją metody alternatywne o zbliżonej skuteczności do testów na zwierzętach, a przeprowadzanie testów może odbywać się bez cierpienia bezbronnych zwierząt, to dlaczego tak wiele firm wciąż testuje na zwierzętach? Jak zwykle wszystko rozchodzi się o pieniądze. Wdrożenie etycznych metod testowania powiązane jest z odpowiednim wyposażeniem laboratoriów i inwestycją w nowoczesny sprzęt oraz z zatrudnieniem wykwalifikowanych specjalistów. Nie można usprawiedliwiać wykonywania testów na zwierzętach tłumacząc, że tego rodzaju badania mają dostarczyć jak największego pożytku, korzyści i wiedzy. Równie dobrze można byłoby usprawiedliwiać używanie ludzi wbrew ich woli do eksperymentów, ponieważ takie działanie przyczyniłoby się do rozwoju nauki. Rozwój nauki nie powinien odbywać się za wszelką cenę. Nie może odbywać się kosztem słabszych, nie mających możliwości obrony istot. W historii mieliśmy już przypadki, w których żądza wiedzy okazała się silniejsza od etyki i wartości ludzkich. Doskonałym przykładem są badania dr Mengele podczas II Wojny Światowej. Co z zakazem testowania na zwierzętach? W Europie obowiązuje obecnie całkowity zakaz testowania kosmetyków i ich składników na zwierzętach. Zakaz testowania na zwierzętach wprowadzany był stopniowo. W 2004 roku wprowadzony został zakaz testowania na zwierzętach gotowych produktów kosmetycznych. W 2009 roku zakazano testowania na zwierzętach także składników kosmetyków. Z dniem 11 marca 2013 na terenie Unii Europejskiej wprowadzono zakaz całkowity zabraniający jednocześnie importu oraz sprzedaży kosmetyków i składników testowanych na zwierzętach. Zakaz nie dotyczy leków, suplementów diety, czy samych substancji chemicznych. „Komisja zobowiązała się do dalszego wspierania rozwoju metod alternatywnych oraz współpracy z krajami trzecimi, aby przyjęły one europejskie podejście. To wielka okazja dla Europy, aby dać przykład odpowiedzialnej innowacji w kosmetykach bez kompromisu w kwestii bezpieczeństwa konsumenta”. – ogłosił Tonio Borg, komisarz UE ds. zdrowia Podwójne oblicze firm Od daty wprowadzenia całkowitego zakazu testowania na zwierzętach, firmy nie wprowadzają na rynek europejski gotowych produktów ze składnikami, które po tej dacie testowano na zwierzętach dla celów kosmetycznych. Jednak te same firmy jednocześnie wprowadzają swe produkty na inne rynki, gdzie testowanie na zwierzętach jest prawnie dozwolone lub nawet obowiązkowe. I tak przykładowo, dana firma na terenie Unii Europejskiej oferuje produkt nietestowany na zwierzętach i w tym samym czasie produkt ten wprowadzany jest na rynek chiński, gdzie takie testy są przeprowadzane. O takiej firmie nie można powiedzieć, że jest „cruelty free”, choć niejednokrotnie taka firma szczyci się, że jest przyjazna dla zwierząt. Wiele firm bazuje oczywiście na istniejących już danych dotyczących bezpieczeństwa danej substancji. Jednak gdy wprowadzają swój produkt na rynek chiński, przeprowadzenie testów na zwierzętach jest obowiązkowe. Na chwilę obecną w Chinach istnieje obowiązek testowania na zwierzętach wszystkich kosmetyków importowanych do Chin. Firmy, które chcą być obecne na chińskim rynku kosmetycznym, mają obowiązek finansować przeprowadzane testy. Władze lokalne Chin poddają testom na zwierzętach, we własnych ośrodkach, wszystkie produkty kosmetyczne trafiające na ten rynek. Wszystkie marki, które chcą wprowadzić swoje produkty na rynek chiński, muszą się temu prawu podporządkować i nie ma od tej reguły żadnego odstępstwa. Wszystkie produkty europejskich i amerykańskich marek (zarówno tych znanych na całym świecie, jak i mniej znanych), które obecne są na rynku chińskim, były testowane na zwierzętach. Każdy zakaz da się obejść Warto wiedzieć, że rozporządzenie Komisji Europejskiej przewiduje pewne odstępstwa od zakazu testowania na zwierzętach. W wyjątkowych okolicznościach, gdy powstaną „poważne obawy dotyczące bezpieczeństwa” istniejącego składnika kosmetycznego, państwo członkowskie może zwrócić się do Komisji Europejskiej o zastosowanie odstępstwa od zakazu. Testowane kosmetyki wciąż dostępne w drogeriach Należy pamiętać, że z dniem 11 marca 2013 r. z półek europejskich drogerii nie zniknęły testowane na zwierzętach kosmetyki. Wprowadzony zakaz dotyczy jedynie nowych produktów i ich składników. Na półkach drogerii wciąż dostępne są produkty, które były testowane na zwierzętach. Często są to produkty znanych i cenionych na całym świecie marek kosmetycznych. Warto wybierać kosmetyki świadomie Jeśli spadnie sprzedaż produktów firm testujących na zwierzętach, będą one zmuszone zmienić swoją politykę. Najprościej mówiąc, przestanie być to dla wszystkich opłacalne. Warto więc wspierać firmy, które od zawsze deklarowały, że są wolne od okrucieństwa wobec zwierząt. Przyjęte regulacje prawne bez wątpienia są krokiem do w pełni humanitarnego testowania kosmetyków, jednak należy pamiętać, że w wielu krajach spoza Unii Europejskiej przepisy mogą być całkowicie odmienne. Decyzja o wyborze kosmetyku należy do każdego z nas. Skoro mamy możliwość kupienia produktów, których powstanie nie było okupione cierpieniem zwierząt, to dobrze byłoby z takiej możliwości korzystać. Jak sprawdzić czy dana marka testuje na zwierzętach? Odnalezienie wiarygodnych informacji na ten temat nie jest sprawą prostą. Do tej pory nie stworzono listy, która uwzględniałaby wszystkie marki kosmetyczne. Dostępne w sieci materiały bardzo często nie są aktualne. Pomocne mogą okazać się wyszukiwarki i listy tworzone przez organizacje walczące o prawa zwierząt. Linki do takich list znajdziecie w artykule: Lista firm testujących na zwierzętach – aktualne dane Świetnym rozwiązaniem wydaje się skierowanie pytań dotyczących testowania bezpośrednio do interesującej nas firmy kosmetycznej. Warto jednak pamiętać, że firmy udostępniają często nieprawdziwe lub niepełne informacje dotyczące przeprowadzania testów. Najczęściej spotykane przypadki, w których transparentność firm okazuje się fikcją, opisałam w artykule: Testy na zwierzętach vs nieprawdziwe deklaracje firm kosmetycznych Co sądzicie o testowaniu na zwierzętach? Kupujecie kosmetyki nietestowane na zwierzętach, czy nie zwracacie na to uwagi? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii.
Testowanie kosmetyków na zwierzętach nie jest jeszcze dla wielu marek rozwiązaniem martwym, chociaż technologia oraz medycyna rozwijają się w coraz szybszym tempie, otwierając drzwi do etycznych kroków. Wielu klientów coraz bardziej świadomie decyduje jednak o wyborze produktów, które ostatecznie lądują w jego koszyku podczas codziennych zakupów. Aby móc odpowiedzialnie podejść do tego zagadnienia, warto zapoznać się z serią ważnych faktów na jego kosmetyków na zwierzętach jest słusznie uważane przez coraz większą grupę społeczeństwa za brutalne i całkowicie niepotrzebne. Jak się jednak okazuje, świadomość klientów nie musi wpływać na decyzje podejmowane przez konkretne marki. W sieci wciąż nie brakuje mitów na ten temat, które wspierają firmy w nieetycznych rozwiązaniach, a tym samym niezmiennie umacniają ich pozycję na rynku. Aby stać się bardziej świadomym konsumentem, warto skutecznie się z nimi kosmetyków na zwierzętach nie jest obowiązkoweNajpopularniejszym przekłamaniem w poruszanej kwestii jest zdecydowanie twierdzenie, że kosmetyki muszą być testowane na zwierzętach, aby móc uzyskać całkowitą pewność, iż nie są szkodliwe dla ludzkiego zdrowia. Osoby, które wspierają tego rodzaju opinie, nie zdają sobie jednak prawdopodobnie sprawy z tego, jak bardzo rozwinęła się już technologia umożliwiająca unikania testów na zwierzętach. Najpopularniejszą metodą zastępczą jest metoda komórkowa in vitro i chociaż okazuje się oczywiście droższa, dla wielu koncernów jej wdrożenie nie byłoby zapewne dużym problemem. Dla "Gazety Wyborczej" kwestię tę objaśniła jednak jeszcze w 2018 roku prof. Barbara Pierscionek, prodziekan do spraw badań i inicjatyw na Wydziale Nauk Inżynieryjno-Komputerowych na Uniwersytecie Kingston w Londynie. Ekspertka przekazała:"Instytuty naukowe i producenci leków zainwestowali w doświadczenia na zwierzętach tak wiele wysiłku i środków, tak wielu naukowców związało z nimi karierę, że mało kto jest zainteresowany metodami alternatywnymi. A także rzetelnymi badaniami przydatności testów na zwierzętach."Jak widać, największym problemem jest kwestia etyczna i finansowa, a nie ewentualny brak możliwości wymiany dotychczasowych metod na na zawierzętach kosmetyki nie są zawsze tańszeDrugim najpopularniejszym mitem w sprawie jest twierdzenie, według którego kosmetyki nietestowane na zwierzętach są droższe. Rzeczywiście wspomnieliśmy powyżej, że technologie zastępcze nie są tanie, jednak same upodobania klientów, którzy zaczęli świadomie wybierać marki cruelty-free, doprowadziły do zmian także w nieco tańszych firmach. Odejście od brutalności zwiększa bowiem sprzedaż. Z nowej listy (październik 2019) wynika, że na zwierzętach testują między innymi Balenciaga, Calvin Klein Cosmetics, Chloe, Dolce & Gabbana, Dior, Lancome, czy też Yves Rocher. Z testów na zwierzętach zrezygnowały za to na przykład Ziaja, Eveline Cosmetics, Perfecta, Wibo oraz Bielenda. Jak więc widzimy, droższe nie zawsze oznacza w tym przypadku bardziej PETA, Radio ZETNastępny artykułzwierzętamedycynaNaukatechnologiaNie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj na: Google News Powiązane artykuły
Testowanie kosmetyków na zwierzętach to kontrowersyjny temat, ale myślę, że śmiało można powiedzieć, że większość z nas mając wybór, wybrałaby kosmetyki nietestowane. Ale jak dobrze znasz temat testowania? Temat testowania często zamknięty jest w czarno-białej opowieści, gdzie złe i krwiopijcze korporacje na siłę testują kosmetyki na zwierzętach, by potem zarabiać grube miliony. Ale czy te sprawy są naprawdę tak proste? Od ponad 5 lat siedzę w temacie testowania na zwierzętach oraz bezpieczeństwa kosmetyków i powiem Wam, że te sprawy nie są wcale tak proste. Choć chcielibyśmy wierzyć, że u źródła problemu są rządne zysków korporacje, prawda jest taka, że od wielu lat większość firm nie testuje swoich produktów na zwierzętach. Modę na to rozpoczął Revlon, który był jedną z pierwszych firm, które ogłosiły, że nie będą testować i przez lata wiele innych dołączyło do tego ruchu. Jednak większość z nich dalej funkcjonuje na listach PETA jako firmy testujące. O co chodzi? Jest kilka problemów z klasyfikowaniem firm jako nietestujących. Podam Wam przykłady. 1. Firma A i firma B kupują nietestowany składnik X od laboratorium. Firma B zleca laboratorium przetestowanie składnika X na zwierzętach. Czy firma A może dalej deklarować, że używa składników nietestowanych na zwierzętach? 2. Firma D opracowała bez testowania składnik Y. Firma E, która jest w układzie partnerskim z firmą D, zaczyna produkować kosmetyki ze składnikiem Y. W pewnym momencie jednak firma D decyduje się przetestować składnik Y na zwierzętach. Czy firma E, która nie zlecała żadnych testów, może dalej deklarować, że używa składników nietestowanych? 3. Firmy F, G i H używają składnika Z, który nigdy nie był testowany na zwierzętach. Uniwersytet I w ramach badań naukowych decyduje się przeprowadzić testy składnika Z na zwierzętach. Czy firmy F, G i H, które w żaden sposób nie zlecały, ani nie sponsorowały owych badań i nie mają żadnych powiązań z uniwersytetem I, mogą dalej deklarować, że nie testują na zwierzętach? 4. W ramach badań medycznych testuje się produkt Q. Jest on jest używany na delikatnych organach ludzkich i ma znaczenie w polepszaniu jakości życia pacjentów. Ze względów bezpieczeństwa, produkt Q testowany jest początkowo na zwierzętach. Istnieje też firma J, która w żaden sposób w owych testach nie uczestniczy, nie sponsoruje ich ani nie zleca. Używając technologii produktu Q oraz faktu, że dzięki testom na zwierzętach produkt Q jest uznawany za bezpieczny, firma J produkuje produkt X, który służy celom kosmetycznym. Czy w tym układzie produkt X jest testowany na zwierzętach i czy firma J może deklarować, że nie testuje na zwierzętach? Te problemy może brzmią abstrakcyjnie, ale są realnymi problemami. Sama zetknęłam się z przykładem numer 1, gdy agencja marketingowa, z którą współpracowałam, bardzo chciała uzyskać od swojego klienta - światowej firmy kosmetycznej - deklarację, że nie testują (taka deklaracja ma ogromną wartość marketingową). Firma odpowiedziała, że choć sami NIGDY nie zlecili żadnego testu, nie mogą zagwarantować, że inna firma nie zleciła takowych testów. Nie czuli, że w takim wypadku mogą zadeklarować, że są "cruelty free". Jednak, wiele firm deklarujących, że są cruelty-free nie ma takich skrupułów. Problem numer 2 dotyka wszystkich marek, zrzeszonych w ramach konglomeratów jak Estee Laurder czy L'Oreal. Gdy marki te wchodziły na rynek chiński, wszystkie podmarki w ramach tych grup zostały przez PETA ochrzczone jako testujące na zwierzętach. Na rynku chińskim jest zasada, że nie trzeba testować składników, które już raz zostały przetestowane. Więc większość produktów zostanie dopuszczonych bez żadnego problemu i dodatkowych testów, zwłaszcza, jeśli mają proste składy. Ale jeśli zawierają jakiś nowatorski, opatentowany składnik, ów składnik zostanie przetestowany. Ten przypadek można rozciągnąć na Mexoryl - bardzo stabilny filtrs UVA, opatentowany przez L'Oreal. Gdy LOreal wprowadzał firmę Khiels na rynek chiński (a Khiels używa między innymi Mexorylu w swoich kremach przeciwsłonecznych), nagle wszystkie firmy z wachlarza L'Oreal, uwzględniając The Body Shop, okrzyknięto jako testujące - nawet te, które nie używają wymagających testowania składników. Mimo tego, Khiels wciąż uważa się za firmę nietestującą. The Body Shop nie prowadzi też sprzedaży swoich produktów w Chinach. Problem numer 3 jest moim zdaniem najgorszy i jednocześnie świadomość jego jest NAJMNIEJSZA. Uniwersytety i ośrodki naukowe są największymi i najbardziej bezwzględnymi miejscami torturowania zwierząt, ale nikt nie ma prawa im nic powiedzieć. Unia Europejska zakazała laboratoriom komercyjnym testowania, ale nie zabroniła nic uniwersytetom. Testowanie na zwierzętach w ramach powtarzanych po milion razy eksperymentach, to szara rzeczywistość uczelni. Co jakiś czas robione są bardziej innowacyjne eksperymenty, ale o ile firmy komercyjne robią je w ramach testów in vitro, badacze w ośrodkach naukowych nie mają żadnych ograniczeń. Prowadząc tego bloga, znajduję co chwilę testy tego czy innego składnika na zwierzętach - właśnie w wykonaniu uniwersytetów. Żadna firma kosmetyczna za te badania nie płaci. Czasem są one wykonywane pod pretekstem medycznych poszukiwań, ale w większości przypadków jest to robienie czegoś po to, by móc dostać tytuł czy grant naukowy. Czwarty przypadek odnosi się do problemu soczewek. Firmy jak Bauch & Lomb testowały soczewki na zwierzętach, bo testowanie na oku człowieka jest zbyt ryzykowne. Soczewki kontaktowe mają wartość kosmetyczną, ale ciężko odmówić im wartości medycznej. Ale są firmy, które produkują soczewki stricte kosmetyczne, gdzie ciężko dopatrzeć się jakieś wartości medycznej. Czy firmy wykorzystujące medyczne technologie do niemedycznych celów mogą deklarować, że nie testują swoich produktów na zwierzętach? Chciałam Wam zwrócić uwagę, że temat testowania jest o wiele bardziej złożony, niż niektórzy próbują nam go "sprzedać". Tak łatwo przekierować gniew na bogate korporacje, tak łatwo jest w świecie marek widzieć złoczyńców. Ale o wiele trudniej jest np. narzucić ograniczenia uczelniom. Odruchowo nienawidzimy korporacji, ale świat nauki chcemy darzyć szacunkiem. Progresywne prawodawstwo w sprawie testowania może i wyeliminuje przypadki 1 i 2, ale 3 i 4 są właściwie pozostawiane bez komentarza i bez żadnej świadomości ich istnienia. Czy w tak zagmatwanym świecie, możliwe jest nawet używanie kosmetyków nietestowanych na zwierzętach? W pewnym sensie, nie ma takiej możliwości. Wszystkie składniki dostępne na rynku zostały już przetestowane na zwierzętach - niekoniecznie na zlecenie firm kosmetycznych, ale może w ramach badań naukowych na uczelniach. Jedyne co możemy robić, to szukać kosmetyków, opartych na znanych i nie patentowanych składnikach. Dlatego myślę, że warto unikać firm, deklarujących władanie dziesiątkami patentów i zamiast tego wybierać kosmetyki o "typowych" składach. I warto umieć czytać składy - nie mówię tutaj o jakimś wysokim poziomie wiedzy, ale nawet pobieżna umiejętność rozpoznania nazw prostych składników, daje nam więcej kontroli nad tym, co kupujemy. Jeśli jakiś składnik nie jest nam znany, polecam wyszukać go na anglojęzycznej Wikipedii (polskie opisy są bardzo często niewystarczające) i przejrzeć też materiały źródłowe w na ich temat, co często pozwala wychwycić, w jaki sposób dany składnik był testowany. Kiedyś wspominałam, że firmy koreańskie chętnie deklarują, że nie testują swoich produktów na zwierzętach - jest to postrzegane jako świadectwo jakości i bezpieczeństwa (tak dobre i naturalne, że nie trzeba testować). Znalazłam listę, stworzoną przez koreańską organizację, promującą używanie kosmetyków cruelty-free. Gwiazdka w pierwszej kolumnie oznacza brak testów na zwierzętach, w drugiej zaś oznacza, że firma nie używa produktów odzwierzęcych; trzecia gwiazdka oznacza, że firma nie eksportuje do Chin: Marki, które nie testują oraz nie są sprzedawane w Chinach, uwzględniają Sidmool. Na liście firm nietestujących są też firmy Etude House, Innisfree, Sulwhasoo oraz IOPE. Jak wspominałam, sprzedawanie produktów w Chinach nie jest równoznaczne z testowaniem, jeśli marka nie używa wymyślnych składników. Jako nietestujące deklarują się również firmy BRTC oraz Skin79. Oczywiście te deklaracje nie obejmują sytuacji, opisanych we wcześniejszej części artykułu. Oznaczają jedynie, że owe firmy nie zlecają nikomu wykonywania testów na zwierzętach.
Jak być świadomym konsumentem i skąd wiedzieć, czy dana firma nie testuje swoich produktów na zwierzętach? Dlaczego niektóre firmy oznaczają kosmetyki jako „nietestowane na zwierzętach” a inne nie? Jak rozróżnić certyfikowane oznaczenia Cruelty-free i jak wygląda sytuacja prawna w temacie testów na zwierzętach w europie i poza nią. Zakaz testów na zwierzętach w Unii Europejskiej Oficjalnie w Unii Europejskiej obowiązuje całkowity zakaz testowania kosmetyków i ich składników na zwierzętach oraz sprzedaży kosmetyków, które były w ten sposób badane. Zakaz ten obowiązuje bez względu na miejsce wykonania testów. Jednak w Internecie wciąż można natknąć się na listy producentów, którzy testują lub którzy nie testują swoich produktów na zwierzętach. Zaczynamy się wówczas zastanawiać: no jak to? Przecież prawo zabrania. Czy na pewno żadna firma w Europie nie testuje kosmetyków na zwierzętach, bo jest to niedozwolone? Unijne prawo zakazuje testowania kosmetyków na zwierzętach. Ale, jak się okazuje i to od dłuższego czasu, to tylko teoria. Niestety – wiele firm obchodzi prawo, zlecając testy np. firmom zewnętrznym, lub testując same składniki kosmetyków. Dlatego właśnie co jakiś czas w sieci widzimy filmy czy zdjęcia wykonane przez aktywistów organizacji walczących o prawa zwierząt, którzy pokazują światu, co naprawdę dzieje się w laboratoriach w Europie. Skoro prawo to tylko teoria, jak w takim razie być świadomym konsumentem? Skąd wiedzieć, czy dana firma/marka jest wolna od testów na zwierzętach? W weryfikowaniu firm pomocne są organizacje pozarządowe działające na rzecz praw zwierząt. Istnieją niezależne organizacje non-profit, które przyznają certyfikaty firmom wolnym od okrucieństwa wobec zwierząt: Leaping Bunny CCF – Choose Cruelty Free PETA. I niestety nie wszystkie powyższe standardy certyfikacji są sobie równe. Ważne jest więc, aby dokładnie wiedzieć, co oznacza każdy z tych standardów i przyznane logo, gdy widzimy na opakowaniu kosmetyku, że produkt jest „Cruelty-free”. Dlatego poniżej znajdziecie porównanie trzech tych najpopularniejszych organizacji przyznających certyfikaty wolnego od okrucieństwa króliczka. #1: Leaping Bunny W 1996 roku w odpowiedzi na rosnącą świadomość konsumentów, osiem krajowych organizacji praw zwierząt złączyło się, tworząc Coalition for Consumer Information on Cosmetics (CCIC). CCIC promuje jeden kompleksowy standard i przyznaje międzynarodowe logo Leaping Bunny. Leaping Bunny to drugi co do wielkości standard certyfikacji Cruelty-free, z przyznanymi certyfikatami dla ponad 600 firm. Tym, co odróżnia Leaping Bunny od innych programów wolnych od okrucieństwa, są surowe normy dotyczące testów na zwierzętach, system monitorowania dostawców i ich obowiązkowe audyty. Certyfikowane firmy muszą potwierdzić u dostawców, że składniki nie są testowane na zwierzętach. Leaping Bunny nie zezwala na dystrybucję swoich produktów certyfikowanej marki na rynkach zagranicznych, które wymagają testów na zwierzętach (takich jak Chiny). Leaping Bunny przeprowadza własne niezależne audyty certyfikowanych firm i wymaga od nich ponownej corocznej akredytacji statusu wolnego od okrucieństwa. Jedynym niuansem standardu Leaping Bunny jest fakt, że certyfikuje marki, które są własnością firmy macierzystej testującej na zwierzętach. W takich przypadkach marki muszą obiecać działać jako samodzielne spółki niezależne z własnymi łańcuchami dostaw aby spełnić wymagania Leaping Bunny. Logo Leaping Bunny jest wysoce wiarygodnym dowodem na to, że marka jest wolna od okrucieństwa. Jest to jeden z bardziej rygorystycznych certyfikatów w porównaniu do dwóch poniższych. Możesz więc w pełni zaufać produktowi, gdy zobaczysz logo Leaping Bunny. Lista marek z przyznanym logo Leaping Bunny Dodatkowo Leaping Bunny ma aplikację mobilną o nazwie „Cruelty-free”. Możecie więc być na bieżąco z informacjami, które marki są częścią programu Leaping Bunny. #2: Choose Cruelty-Free Choose Cruelty-Free (CCF) to niezależna organizacja non-profit z siedzibą w Australii, która od 1993 roku akredytuje marki kosmetyczne, które są obecne na całym świecie. Aktywnie prowadzą też kampanie na rzecz zakończenia testów na zwierzętach. CCF ma obecnie około 250 akredytowanych marek i przyznaje logo królika „Not Tested on Animals”. A jak wyglądają ich standardy: CCF wymaga od akredytowanych marek podpisania prawnie wiążącej umowy w celu zagwarantowania, że oświadczenia złożone w ich wnioskach są prawdziwe. Certyfikowane firmy muszą dostarczyć pisemne oświadczenia od swoich dostawców surowców, które wyraźnie stwierdzają, że wszystkie składniki, które dostarczają certyfikowanej firmie, nie są testowane na zwierzętach. CCF nie akredytuje marek, które są własnością lub są powiązane z firmą nie wolną od okrucieństwa i mają pewne ograniczenia w stosowaniu niektórych składników pochodzenia zwierzęcego. CCF nie przeprowadza corocznych audytów, ponieważ są zbyt małą organizacją. Jednak wymagają ponownej akredytacji firm np. kiedy firmy wprowadzają nowe produkty. Ich standardy są więc podobne do Leaping Bunny, ale idą o krok dalej. Gdy marka należy do większej firmy, uważa się ją za spółkę zależną od firmy macierzystej i nie akredytują marek, które są własnością lub są powiązane z firmą nie wolną od okrucieństwa Logo Choose Cruelty-Free jest więc bardzo wiarygodnym dowodem potwierdzającym, że marka jest wolna od okrucieństwa. Lista marek z przyznanym logo Choose Cruelty-Free CCF ma również aplikację o nazwie „Choose Cruelty-Free”, możesz pobrać, aby dowiedzieć się, które marki są częścią najbardziej restrykcyjnego programu certyfikacji wolności od okrucieństwa. #3: PETA Beauty Without Bunnies PETA – People for the Ethical Treatment of Animals to międzynarodowa organizacja non-profit powstała w roku 1980 z siedzibą w USA. Jej główną działalność stanowi walka o prawa zwierząt. PETA stara się działać głównie przez edukację, reklamy, pokojowe protesty i pikiety. Według oficjalnej strony PETA należy do niej ponad 5 milionów osób, co czyni ją największą na świecie organizacją zajmującą się prawami zwierząt. PETA w ramach swoich działań przyznaje logo Beauty Without Bunnies. Ich wolne od okrucieństwa logo jest również jednym z najbardziej rozpoznawalnych, ponieważ certyfikują prawie 2000 marek. Na swojej oficjalnej stronie internetowej, organizacja publikuje i aktualizuje listy firm, które nie testują oraz tych które nie zaprzestały testów swoich produktów na zwierzętach. Aby zostać wpisanym na listę PETA firm nie testujących na zwierzętach: firma „musi wypełnić krótki kwestionariusz i podpisać oświadczenie wiarygodności potwierdzające, że nie przeprowadza, nie zleca ani nie płaci za jakiekolwiek testy na zwierzętach w odniesieniu do składników, preparatów lub produktów gotowych oraz że nie będzie tego robić to w przyszłości ” kandydaci muszą odpowiedzieć w kwestionariuszu na 8 pytań oraz podpisać oświadczenie wiarygodności dostarczone przez PETA. Organizacja nie przeprowadza żadnych własnych audytów certyfikujących, dlatego wiarygodność logo PETA zależy od uczciwości i dokładności pisemnych oświadczeń zgłaszanych firm. Program ten jest więc najmniej wiarygodnym źródłem informacji o tym, czy marka jest wolna od okrucieństwa, czy nie, pomimo że jest najbardziej rozpoznawalny na świecie. Mimo że ich sprawa jest naprawdę ambitna, ich wymagania certyfikacyjne nie są tak rygorystyczne, jak Leaping Bunny czy CCF. Lista marek TESTUJĄCYCH / NIE TESTUJĄCYCH opracowana przez PETA PETA również przygotowała aplikację o nazwie „Bunny Free”, która pozwala wyszukiwać firmy według nazwy i informuje, czy przeprowadzają testy na zwierzętach wg. kryteriów PETA. Należy pamiętać, że wszystkie z powyższych standardów walki z okrucieństwem wobec zwierząt są zgodne z prawem i są zgodnie ze swoimi kryteriami wiarygodne. Wszystkie działają w celu zakończenia testów na zwierzętach w odniesieniu do produktów konsumenckich i starają się być jak najbardziej przejrzyste. Różnica między tymi 3 organizacjami polega na kryteriach, które stosują, aby zakwalifikować firmy do swoich programów i na ile są wiarygodne, jeśli chodzi o zagwarantowanie, że firma będzie przestrzegać tych kryteriów. Jak wygląda sytuacja na świecie Warto wspomnieć, że praktycznie nie istnieją substancje, które nigdy we wcześniejszej historii nie zostały zbadane na zwierzętach. Większość związków chemicznych została w przeszłości przetestowana w ten sposób, aby ocenić, czy ich stosowanie jest bezpieczne dla zdrowia ludzi. Wiele lat temu w Europie na zwierzętach przetestowano nawet… wodę destylowaną. Unia Europejska jest pionierem zakazu testów (choćby teoretycznego) na zwierzętach gotowych kosmetyków i składników. Oficjalny zakaz testów jest również sukcesywnie wprowadzany przez kolejne państwa. Poza Unią Europejską zakaz testów na zwierzętach został wprowadzony dyrektywą rządową również w Indiach. W 2013 roku testów zakazał Izrael, a w 2014 Tajwan. W wielu krajach podejmowane są oddzielne inicjatywy mające na celu zakazanie testów, ale tylko nieliczne wyjątki regulują to ustawami prawnymi obowiązującymi na terenie całego kraju. Istnieją jednak regiony, gdzie wciąż wymagane są testy na zwierzętach zarówno kosmetyków jak i składników, by móc wprowadzić produkt do obrotu. Na przykład testowanie kosmetyków na zwierzętach na terenie USA nie jest obecnie zabronione, jednak główny problem obecnie stanowią Chiny. Chiny Testy na zwierzętach są wymagane przez prawo w Chinach dla wszystkich zagranicznych marek kosmetyków. Nawet marki, które w innym przypadku przestały testować na zwierzętach, muszą przestrzegać tych przepisów, kiedy wchodzą na chiński rynek. Wymóg wykonywania testów kosmetyków na zwierzętach w Chinach wynika z braku akceptacji przez władze Chin zatwierdzonych metod alternatywnych zastępujących wykorzystanie zwierząt. Niektóre firmy produkują kosmetyki, które spełniają europejskie wymagania i nie są testowane na zwierzętach w Europie, ale później przechodzą dodatkowe badania w Chinach by mogły być wprowadzone do obrotu na rynek chiński. Chiński rząd przeprowadza testy według własnego uznania we własnych laboratoriach, a firmy muszą finansować chińskie testy swoich produktów za własne pieniądze. Chiny powoli zaczynają zmieniać swoje podejście i stopniowo zaczynają akceptować metody alternatywne jednak na gruntowne zmiany, w kwestii całkowitej eliminacji testów na zwierzętach, możemy czekać latami. Korea Południowa Korea Południowa zapowiedziała rezygnację z testów, jednak nie wdrążono jeszcze tego prawa w życie. Zakaz ten ma dotyczyć tylko gotowych kosmetyków, a nie ich składników. Są to jednak na razie działania dopiero planowane. Kosmetyki koreańskie są mocno innowacyjne i pojawiają się w nich składniki pochodzenia syntetycznego, które muszą zostać dobrze przetestowane na żywej tkance, stąd też zakaz testowania nie jest mile widziany przez tamtejszych producentów ponieważ boją się oni że zatrzyma to kreatywność koreańskich marek. Rosja W Rosji nie ma prawa, które zakazuje testowania kosmetyków na zwierzętach. Rosyjscy politycy przygotowali projekt ustawy, która ma na celu stopniowe wycofanie wszystkich testów na zwierzętach dotyczących kosmetyków i ich składników do 2020 roku. Dyskusja w tej kwestii trwa, a sprawa nadal nie jest rozstrzygnięta. USA Niezbyt optymistycznie wyglądają na testów na zwierzętach także Stany Zjednoczone. Nie ma tam zakazu testowania i wiele firm to robi twierdząc, że tylko w ten sposób mogą rozwijać innowacyjność w przemyśle kosmetycznym. Niedawno do Kongresu wprowadzono ustawę Humane Cosmetics Act, która ma na celu stopniowe wycofywanie testów kosmetycznych na zwierzętach na rzecz nowatorskich metod testowania. Jednak w USA istnieje silny lobbying producentów, którzy chcą testować bo daje im to większe możliwości w tworzeniu produktów. W UE obowiązuje zakaz sprzedawania kosmetyków pochodzących z krajów trzecich, które były testowane na zwierzętach bez względu na miejsce wykonania testów. Pytanie jednak jak ten zakaz egzekwować? Póki co nie powstała żadna specjalna inspekcja sanitarna która byłaby w stanie przyglądać się każdemu produktowi, który wchodzi na rynek unijny. Parlament Europejski w lutym 2018 roku pisał na swojej stronie internetowej, iż „posłowie zauważają, że chociaż stopień przestrzegania zakazu [testowania] w UE jest bardzo wysoki, to poważnym problemem pozostaje brak w dokumentacji produktu kompletnych i wiarygodnych danych o testowaniu na zwierzętach, w szczególności w przypadku produktów kosmetycznych importowanych do UE z państw trzecich” Dlaczego niektóre firmy oznaczają kosmetyki jako „nietestowane na zwierzętach” a inne nie? Z punktu widzenia prawa europejskiego, oznakowanie „nietestowane na zwierzętach” może być w Unii Europejskiej uważane za wprowadzające w błąd skoro zgodnie z obowiązującym zakazem testów na zwierzętach w Unii Europejskiej, deklarowanie „nietestowania na zwierzętach” jest deklarowaniem podstawowej zgodności z wymaganiami prawa. To zjawisko wynika niewątpliwie z chaosu informacyjnego jaki panuje w temacie testów na zwierzętach. Z jednej strony mamy europejskie prawo, które jasno zabrania takich praktyk, a drugiej strony napływają do nas informacje od organizacji non-profit, że takie testy są nadal praktykowane. Nic dziwnego że firmy starają się jakoś wyróżnić na sklepowej półce, choćby przez taka właśnie deklarację lub jeśli się dostatecznie postarają poprzez wiarygodny certyfikat Cruelty-free. Kosmetyki testowane i nietestowane na zwierzętach to w ostatnim czasie bardzo gorący temat. Coraz więcej konsumentów przed zakupem danego produktu weryfikuje podobną informację. Warto na koniec podkreślić, że nie ma właściwego lub złego sposobu dokonywania wyborów zakupowych wolnych od okrucieństwa. Ważne jest, aby znać różnicę między każdym z opisanych wyżej certyfikowanych standardów Cruelty-free, a następnie podejmować własne świadome decyzje. Bądź świadomym i odpowiedzialnym konsumentem!